Jabłkowe pyszności!
Kto pamięta o cudownych jabłkach prosto z drzewa moich dziadków? Dziś ponownie przyszedł czas na zachwalanie ich wartości i smaku! Chciałabym pochwalić się Wam moimi tegorocznymi słoikami. Nie jest ich wiele, ale są to pierwsze słoiki w moim życiu, dlatego zyskały również wartość sentymentalną.
Oczywiście na samiutkim wstępie, należy wspomnieć o nieodzownej roli Pawła przy wspólnym obieraniu i krojeniu jabłek, jest niezastąpiony! Jego pomoc to jeden z powodów dla których zdecydowałam się etykietować je naszymi imionami. (o drugim możecie przeczytać na końcu posta ;))
Oczywiście na samiutkim wstępie, należy wspomnieć o nieodzownej roli Pawła przy wspólnym obieraniu i krojeniu jabłek, jest niezastąpiony! Jego pomoc to jeden z powodów dla których zdecydowałam się etykietować je naszymi imionami. (o drugim możecie przeczytać na końcu posta ;))
Nie wiem, czy któraś z Was miała okazję przygotowywać, a potem smakować takie domowo usmażone jabłka. Jest to na prawdę bardzo łatwa przekąska, a sprawia masę satysfakcji.
Wystarczy tylko:
1. Zerwać jabłka z drzewa.
2. Dokładnie wypłukać z robaczków (najlepiej w wieeelkiej misce).
3.Obrać i mało dokładnie pokroić jabłka w dowolne kształty.
4. Kosteczki jabłek wrzucić do dużeeeego garnka.
5.Gotować do satysfakcjonującej nas konsystencji musu.
5. Zawekować do słoików
(metoda dowolna, w moim przypadku wystarczyło wrzucić na prawdę wrzące jabłka i wszystko pięknie się pozamykało.)
Taki musik serdecznie polecam szczególnie na chłodne zimowe poranki lub wieczory.
Bardzo dobrze smakują na ciepło w wersji samotnej lub z płatkami owsianymi czy ryżem. Można też wykorzystać je do szarlotki.
Wysyłam do Was ogromne uściski za taką moc pozytywnych komentarzy pod ostatnimi hafcikami!
Jesteście niezastąpionymi motywatorkami, dlatego nie mogę pozostawić Was bez odpowiedzi, dlaczego te dwa obrazki mają czekać, aż na przyszły rok.
W lipcu 2017 planujemy z moim narzeczonym ślub. Jest to dla mnie okazja do tworzenia całkiem nowych ozdób, które pojawią się w przyszłości w całkiem nowym otoczeniu! To właśnie na ten czas będą czekać moje hafciki, chociaż nie ukrywam nie schowałam ich jeszcze do szafy, muszę się nimi nacieszyć. :D
Żeby podtrzymać tą nutkę romantyzmu, podzielę się jeszcze z Wami kilkoma zdjęciami z ostatniego jesienno- zimowego spaceru.
Miłego oglądania, trzymajcie się ciepło!
Gratuluję!!! Słoiczki bardzo fajnie się prezentują, a i zawartość pewnie smakowita :)
OdpowiedzUsuńMuszą być bardzo smaczne!Gratulacje!
OdpowiedzUsuńA ja w tym roku żadnych zapraw nie zrobiłam, teraz żałuję:(
OdpowiedzUsuńŚwietna wiadomość. Gratulacje! Słoiczki nie dość, że ze wspaniałą zawartością, to jeszcze takie "dopieszczone". Super :) Może i ja na przyszły rok się pokuszę o zrobienie jakiś przetworów :)
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądają Twoje przetwory. Ja także robię wiele różnych przetworów. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńŁadne słoiczki :) Zawartość pyszna, wiem, bo też tak robię. Tylko że jeszcze dodatkowo zagotowuję te słoiki, by lepiej trzymały.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Też robię sobie taki dżemik z jabłek. Jeden słoiczek został już przyniesiony z piwnicy, bo planuję zrobić naleśniki :).
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia :).
Ja kradnę takie powidła mamie :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe pomysły, brawo.
OdpowiedzUsuń